piątek, 28 grudnia 2012

BER będzie otwarte dopiero w 2014. A kiedy Modlin?

Tę sensacyjną wiadomość można przeczytać w tym artykule. Każdy kto leciał przez Tegel wie, że to lotnisko, mówiąc delikatnie, lata świetności ma już za sobą. Duma Niemiec, której poświęcone było mnóstwo programów i artykułów okazało się paradoksalnie tym, co Niemcy tak bardzo lubią nazywać 'Polnische Wirtschaft'. Okazało się że zabezpieczenia przeciwpożarowe i wentylacja nie działają tak jak powinny i termin otwarcia przełożono na 2013. Jednak jak wynika z materiałów, do których dotarli autorzy artykułu w Ministerstwie Transportu mówi się o dacie otwarcia w 2014 roku. Jest to olbrzymi cios wizerunkowy dla Niemiec, dla Brandenburgii i wreszcie dla Berlina. Jest to również spore obciążenie dla budżetu udziałowców - na przestrzeni lat wzrósł on ponad dwukrotnie z 2 do 4,3 miliarda €.

Polska gorsza być nie może, ale i my mamy nasz własny, na skalę naszych możliwości BER. Usytuowany jest w Modlinie i jest jak Miś. "To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu"

Tymczasem okazuje się, że jednak ktoś ma prawo się do tego Misia przyczepić. Okazało się, że system do perfekcji opanowany przez naszych polityków, czyli 'jakoś to będzie' w tym przypadku nie zadziała. Są z tego dwie konkluzje. Pierwsza bardzo optymistyczna: w zakresie bezpieczeństwa operacji lotniczych nie ma miejsca na fuszerkę i przepisy są przestrzegane bardzo rygorystycznie, z czego mogą się cieszyć pasażerowie. Druga konkluzja już nie napawa optymizmem. Patrząc na tę operę mydlaną nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za budowę lotniska zabrali się ludzie, którzy nie powinni zostać dopuszczeni do sklecenia drewnianej budy na Bazarze Różyckiego. Występy przedstawicieli portu i to, co mówią do kamer, każdego kto ma minimalne choć pojęcie o lotnictwie przyprawia w najlepszym wypadku o mdłości. Na przykład (cytuję z pamięci - Kurier Mazowsza TVP3 27.12) 'Uruchomienie systemu ILS w ciągu ośmiu miesięcy jest absolutnym mistrzostwem świata'. Otóż uruchomienie ILS w ciągu ośmiu miesięcy jest mistrzostwem, ale nieudacznictwa. Proszę uprzejmie zobaczyć na lotnisko we FRA i na oddany w ubiegłym roku pas 07L/25R, na którym ILS jest OD POCZĄTKU funkcjonowania pasa. Da się? Da. Szkoda że nie u nas. Podobnie jest z całą resztą tej inwestycji - w świeżej pamięci jeszcze mamy moment otwarcia i chaos jemu towarzyszący.

Mam nadzieję, że równolegle z nadzorem budowlanym na tę budowę wejdzie również NIK i rzetelnie skontroluje, a następnie rozliczy wszystkich, którzy są winni obecnemu stanu rzeczy. Mówi się, że biednych nie stać na tanie rzeczy. Szkoda że decydenci tej prostej prawdy nie rozumieją.

czwartek, 27 grudnia 2012

DO&CO w Polsce

Dla latających często DO&CO jest synonimem podniebnego luksusu dla podniebienia. Kucharze tej firmy obecni są na pokładach m.in. Turkish Airlines, czy Austrian i uchodzą za światową czołówkę lotniczego cateringu. Działka to niezbyt łatwa i prosta, bo menu na wysokości przelotowej smakuje nieco inaczej i ze względów oczywistych inaczej się je komponuje.

Jak donosi serwis Aeronews, Regionalny Fundusz Gospodarczy odsprzedał właśnie 100% udziałów w LOT Catering austriackiemu przedsiębiorstwu. Od czasu wyodrębnienia ze struktur LOT, firma radziła sobie znakomicie zyskując dobre kontrakty na dostawę wyrobów spożywczych do tak renomowanych sieci jak Cofee Heaven, czy na stacje benzynowe Orlen. Ten rok ma zamknąć, według Aeronews, zyskiem w kwocie 5mln PLN, co jak na branżę jest świetnym wynikiem. Przy okazji możemy odnotować wymierną korzyść związaną z Euro2012 - wszak DO&CO miało wyłączność na obsługę tego wydarzenia, a przy tej okazji zapewne odkryło potencjał rynku polskiego.

Ciekawe jaka będzie strategia firmy dla LOT Catering - czy zdecyduje się na utrzymanie dwóch marek zostawiając markę ekonomiczną, czy premium, czy też wszystko będzie już firmowane szyldem DO&CO, oraz jakich klientów zacznie obsługiwać w segmencie lotniczym. Odpowiedzi na te pytania uzyskamy już niedługo, a dziś wiemy, że na pewno będzie smacznie. 

wtorek, 11 grudnia 2012

Dzień z 787

Przy okazji przygotowywania materiału dla Kaleidoscope miałem okazję przyjrzeć się z bliska Dreamlinerowi PLL LOT w locie. Cztery segmenty, cztery starty i lądowania dały mi szansę zapoznać się nieco bliżej z nowym nabytkiem we flocie LOT, a przy okazji porozmawiać z personelem lotniczym i pokładowym o ich wrażeniach z lotu. 

Spotykamy się w piątkowy śnieżny poranek na lotnisku w Warszawie. Dzisiaj poleci z nami dwóch kapitanów, kapitan instruktor z Boeinga, oraz inżynierowie z firmy Monarch. W kabinie po raz pierwszy mam przyjemność lecieć aż z pięcioma instruktorami personelu pokładowego. 

Przygotowania przed startem
Mając do dyspozycji cały samolot na początek postanawiam zapoznać się z klasą biznes. Fotele są zdecydowanie szersze, bardzo wygodne, no i przede wszystkim rozkładają się do pozycji leżącej. Bez problemu można też dobrać sobie odpowiednią pozycję do odpoczynku. 15-calowy monitor przed oczami i pilot pod ręką sprawią, że lot raczej dłużył się nie będzie. Mam jedynie nadzieję, że zawartość IFE będzie atrakcyjna, również dla pasażerów tranzytowych, a lista językowa będzie opierała się na analizie narodowości pax. 

Kabina klasy biznes 'Elite Club'
Briefing przed startem
Po pojawieniu się wszystkich członków załogi możemy przygotowywać się do startu. Najpierw briefing a kapitanami, którzy przekazują podstawowe informacje na temat dzisiejszego przelotu, a później instruktorzy zapoznają się z panelem sterowania kabiną, dzięki czemu mam okazję przyjrzeć się ustawieniom dostępnym z tego poziomu. Z pewnością porównując z 767 jest to olbrzymi skok technologiczny. Kabina podzielona jest na cztery sekcje: biznes, premium eco, przednia sekcja eco i tylna sekcja eco. Sekcje możemy ustawiać indywidualnie, bądź łącznie w dowolnej konfiguracji. Z poziomu panela można również:

- ściemniać bądź rozjaśniać okna, oraz blokować możliwość manipulowania jasnością z poziomu fotela
- ustawiać temperaturę
- ustawiać kolor i natężenie światła w kabinie

Boeing przewidział kilkanaście ustawień oświetlenia kabiny z uwzględnieniem każdego praktycznie etapu lotu. Osobne ustawienia dla boardingu/deboardingu, podczas posiłku, podczas wschodu słońca, etc. Wszystko to ma na celu jak najbardziej zwiększyć komfort pasażera w rejsie dalekodystansowym. 

Wreszcie odkołowujemy na stanowisko odladzania. Z racji rozmiaru samolotu trwa to dobrą chwilę. Na szczęście zdążyliśmy podjechać tuż przed MD-11. Z racji tego, że samolot jest dość lekki startujemy z pasa 29. Co zwraca uwagę, to cisza w kabinie. Silniki słychać nieco ciszej niż zwykle, ale praktycznie nie słychać odgłosów chowania podwozia, czy klap. Kolejną rzeczą unikalną dla 787 jest bardzo charakterystyczne wygięcie skrzydeł, które przy starcie wygląda niezwykle efektownie. 

Wingflex 787
Po wzbiciu się ponad chmury można zwiedzić kabinę. Zaczynam od tylnego bufetu i kabiny wypoczynkowej. W tylnej sekcji znajduje się sześć leżanek, a przy każdej jest gniazdko elektryczne, nawiew, indywidualne oświetlenie. Znajdują się również dwa wyjścia ewakuacyjne - do tylnego bufetu i na kabinę. Analogicznie jest w przypadku łóżek wypoczynkowych dla personelu kokpitowego. Jednak dzięki takiemu rozwiązaniu w kabinie klasy biznes nie ma schowków bagażowych nad środkowym rzędem foteli. Jednak przy tak dużej dostępnej ilości miejsca nie powinno być problemu z ulokowaniem bagażu podręcznego. 

Tak jak sygnalizowała ANA - w 787 okna elektrofotochromatyczne nie ściemniają się w 100%, co sprawia, że przy rejsach dziennych w kabinie będzie panował półmrok. 

Okna ściemnione i rozjaśnione na wysokości przelotowej
W kabinie ekonomicznej również widać dużą zmianę. Liczba miejsc i ich rozmieszczenie są zgodne z tym, co oferują inni przewoźnicy, natomiast same fotele wydają się być dość wygodne. Trudno to ocenić podczas 40 minutowego odcinka, jednak uwagę zwracają ruchome siedziska, które wysuwają się do przodu w momencie odchylenia fotela do tyłu, oraz oczywiście ekrany IFE z umieszczonym obok portem USB, z którego można podładować swoje urządzenie przenośne. Mając wolne miejsce obok można się spokojnie i komfortowo wyciągnąć. Wszystkie podłokietniki, oprócz tych z rzędów przy wyjściach awaryjnych się podnoszą, co również wpływa na komfort lotu. Jedyne co mnie nieco martwi to wrażenie delikatności foteli i półek bagażowych, które obawiam się, mogą źle znieść siłowe podejście co bardziej krewkich pax :)


Kabina ekonomiczna i IFE w rzędzie przy wyjściu awaryjnym 
Kabina klasy ekonomicznej - tylna sekcja,
Środkowa sekcja klasy ekonomicznej

Panom Kapitanom Instruktorom nie przeszkadzałem - miałem możliwość przyjrzenia się krótko ich pracy, ale na tak krótkich odcinkach trudno było dłużej porozmawiać, więc o wrażeniach z pilotażu będzie innym razem :)

Przed startem