środa, 25 września 2013

Christoph Franz - zostawiam Lufthansę lecącą w dobrym kierunku

Zostawiam Lufthansę lecącą w dobrym kierunku i gotową rywalizować na zmieniającym się rynku. W żadnym wypadku nie uciekam. Tak skomentował swoją decyzję ustępujący prezes Lufthansy, Christoph Franz na spotkaniu z analitykami we Frankfurcie.

Dodał, że zamierza pozostać na stanowisku do końca swojego kontraktu, czyli do maja 2014 roku. Podsumowując swoją kadencję podkreślił, że kluczowym zadaniem jego prezesury było przygotowanie przewoźnika do konkurowania na europejskim niebie w tak trudnym czasie. Według raportu IATA Europa mimo oznak ożywienia dalej jest na samym końcu jeśli chodzi o rentowność linii lotniczych. 1,8 proc rentowności to niewiele i jakiekolwiek np. zamieszanie, na przykład wzrost cen ropy jest w stanie „przejeść" wypracowane zyski.

Zdaniem Franza program SCORE, dzięki któremu Lufthansa ma do 2015 roku oszczędzić 1,5 mld euro jest dla wielu pracowników bolesny, ale konieczny. —Ale cięcia muszą być przeprowadzane tak, aby 103 miliony pasażerów Lufthansy jakich przewieziemy w 2013 roku chciało wracać na nasze pokłady. Dlatego z jednej strony szukamy oszczędności, ale z drugiej strony Lufthansa bardzo mocno inwestuje. Nasz portfel zamówień do 2020 roku to ponad 230 samolotów- mówił Christoph Franz.

Nowe maszyny mają pozwolić na docelową redukcję zużycia paliwa do poziomu 2,9 l/100 pasażero/km (w chwili obecnej ta wartość wynosi 4,06 l). Kolejny kosztowny projekt to modernizacja kabin premium – biznes i pierwszej. Wszystkie inicjatywy z tym związane to w sumie ponad 3 mld euro na przestrzeni trzech lat. Według Franza zapewnienie wyższej jakości, niż konkurencja jest dla przewoźnika absolutnie kluczowe. Operując z Niemiec, gdzie koszty pracy są wysokie, jedyną szansą dla Lufthansy jest konkurowanie jakością – ambicją niemieckiego przewoźnika jest zostanie pierwszą „pięciogwiazdkową" linią w Europie. — Po stronie wyzwań pozostaje jednak przekonanie załogi do zmian i wyrzeczeń. Niektórzy mogą powiedzieć – hej, ale przecież przynosimy zyski, dlaczego mamy oszczędzać? Nie wszyscy są do tego procesu entuzjastycznie nastawieni, zwłaszcza, że czasem prosimy pracowników o zaciśnięcie pasa. To samo zrobił zarząd – obcięliśmy sobie pensje, aby pokazać jak jesteśmy zdeterminowani do wprowadzenia zmian powiedział Franz komentując pytanie o nastroje w firmie. Kolejną ważną dziedziną jest siatka połączeń. Strata Lufthansy na rejsach krótkodystansowych, czyli europejskich wynosi obecnie ok. 300 mln euro rocznie. Dlatego też przewoźnik podjął decyzję o przeniesieniu wszystkich operacji spoza centrów przesiadkowych we Frankfurcie i Monachium do niskokosztowego Germanwings.

Franz podkreślił jednocześnie znaczenie umów o joint-venture na trasach długodystansowych Franz. Jego zdaniem pomagają one kształtować politykę cenową, oraz podaż na kluczowych rynkach. W chwili obecnej Lufthansa posiada takie umowy z Air Canada, amerykańskim United i z japońską ANA. Między innymi z tego także powodu połączenia do Japonii i do Ameryki Północnej są jednymi z najbardziej dochodowych.

Niemcy nie ukrywają, że rynek polski jest dla nich bardzo ważny. Goetz Ahmelmann, wiceprezes Lufthansy odpowiedzialny za rynki europejskie zadeklarował dalszy wzrost oferowania. Przewoźnik zamierza podstawiać w Polsce większe maszyny oraz chce zwiększyć liczbę połączeń z portów regionalnych. To właśnie w regionach Lufthansa widzi największe pole do popisu. Według ostrożnych szacunków niemiecka linia będzie chciała utrzymać minimum dziesięcioprocentowy wzrost w ujęciu rocznym. Pytany o możliwość dalszego zwiększenia obecności w innych portach lotniczych powiedział że aktualnie nie mają w planach uruchomienia połączeń czy to z Lublina, Łodzi, Szczecina czy Bydgoszczy.

wtorek, 17 września 2013

Nieoczekiwana zmiana miejsc

Zdecydowanie wiadomością miesiąca jest rezygnacja Christopha Franza ze stanowiska CEO Lufthansy. Ta niemiecka linia znana jest z bardzo konserwatywnego podejścia do precedencji na najwyższych stanowiskach. Każdy kojelny prezes jest wyłaniany spośród pracowników firmy. Dr. Franz ma ponad 15 lat doświadczenia w strukturach grupy Lufthansa, a jego podstawowym zadaniem jest zapewnienie firmie trwałej rentowności. Z tego powodu trudno powiedzieć że był szczególnie lubianym prezesem - outsourcing części pracowników celem zmniejszenia kosztów pracy, czy zmniejszenie przywilejów dla często latających pasażerów to punkty za które szczególnie często był krytykowany. Część osób wytyka mu przy tej okazji, że oszczędzając grosze przepuszcza przez palce złotówki wskazując, że część lojalnych do tej pory klientów zapewniających linii stały, wysokopłatny przychód rozgląda się za alternatywnymi przewoźnikami, a trzeba przyznać, że zwłaszcza linie z Azji i Zatoki kuszą ich swoją ofertą produktową.

Jednak z drugiej strony należy pamiętać w którym miejscu jest dziś europejska branża lotnicza - wszystkie praktycznie linie tradycyjne borykają się z problemami z rentownością z jednej strony gryzione na rynku europejskim przez niskokosztową konkurencję, a z drugiej strony mocno atakowane przez azjatycką i arabską konkurencję. Nie wydaje się więc, aby strategia Lufthansy uległa znaczącej zmianie - raczej skłaniam się ku wersji kontynuacji, bo wśród kandydatów na następcę nie ma rewolucjonisty na miarę Richarda Bransona. Zresztą na ryzykowne rewolucje raczej miejsca dziś nie ma. Lufthansa jest może mało efektowną, ale za to bardzo efektywną linią lotniczą z dość jasno określoną strategią średnioterminową, którą realizuje z właściwą sobie niemiecką precyzją. W przyszłym tygodniu podczas Lufthansa Aviation Academy będę miał okazję przyjrzeć się linii od kuchni i oczywiście nie omieszkam się wrażeniami z Państwem podzielić. 

środa, 11 września 2013

Ryanair z powrotem w Modlinie

Ta wiadomość była oczywista podobnie jak wystąpienie Gowina z PO - okoliczności mimo różnicy 'branż' dość podobne - pogrillowanie partnera, ugranie swojego i finalnie decyzja, której wszyscy się spodziewali.

Tak więc wczorajsza konferencja nie była specjalną niespodzianką, podobnie jak niespodzianką nie jest zwiększenie liczby operacji z Warszawy, oraz dodanie nowych kierunków. To samo ogłosił Wizzair, o czym możecie Państwo przeczytać w poprzednim wpisie. Czy to oznacza że Modlin może odetchnąć z ulgą? Niestety nie. Szczegółów nie znamy, ale port raczej nie będzie w stanie 'wyżyć' z opłat Ryanaira. Dla lotniska absolutnie kluczowe w chwili obecnej będzie pozyskanie nowych przewoźników. Najprawdopodobniej jako pierwsze pojawią się linie czarterowe - obstawiam tutaj znanego z dość ścisłej polityki kontrolowania kosztów EnterAir. Jednak w przypadku czarterów trzeba też pamiętać, że tak naprawdę to dysponent lotu decyduje o lotnisku, z którego będzie operował. Koszty to jedno, ale biura podróży w dobie dzisiejszej konkurencji muszą liczyć się ze zdaniem swoich klientów - i z tego punktu widzenia nie jestem do końca przekonany czy tak chętnie i bezproblemowo zdecydują się na Modlin. Równie kluczowe będzie zapewnienie sprawnych i bezproblemowych operacji - słowo Modlin musi zniknąć z przeglądów prasy w kontekście nieregularności, czy problemów, a pojawiać się tylko i wyłącznie przy okazji uruchamiania nowych połączeń. Czego lotnisku życzę.

fot. Lotnisko Modlin 

czwartek, 5 września 2013

Wizzair ucieka do przodu

Na dzisiejszej konferencji przewoźnik ogłosił dwie nowe trasy sezonowe - na Korfu i do Heraklionu. Oba połączenia będą uruchomione na sezon letni 2014. Oprócz tego zwiększa częstotliwość połączeń z Warszawy i dokłada kolejny samolot, który będzie zbazowany na stołecznym lotnisku. Prezes Varadi również podkreślił że lotnisko Chopina zostaje docelowym portem w aglomeracji warszawskiej.

Z jednej strony typowa konferencja, z drugiej zaś jest kilka informacji, które pokazują jaką strategię obiera węgierski przewoźnik. Po pierwsze widać że Wizzair nie chce szukać bliskiego kontaktu z Ryanairem. Irlandzki przewoźnik dysponujący flotą ponad trzystu samolotów bez problemu może 'rozjechać' czy to częstotliwością, czy dostępnością tanich taryf Wizzaira, który owszem, jest ambitny, ale ze swoją flotą 40 samolotów jest bez szans takim pojedynku. Lotnisko Chopina daje węgierskim liniom możliwość wypozycjonowania się nieco wyżej od konkurencji i uniknięcia wyniszczającej wojny cenowej.

Kolejnym ciekawym aspektem jest coraz aktywniejsza próba zagospodarowania rynku turystycznego. W przypadku Tel-Awiwu, zawieszonych połączeń do Egiptu, czy właśnie zapowiedzianych połączeń do Grecji widać że przewoźnik próbuje eksplorować pola dotychczas zarezerwowane dla touroperatorów. Choć Wizzair nie przyznaje tego wprost, jest to próba wprowadzenia formuły czarter-mix, czyli część foteli biorą biura podróży i część sprzedaje się turystom indywidualnym. Jest to bardzo popularna opcja, z której często korzystam lecąc na wakacje ze Stanów Zjednoczonych - wybiera się hotel, opcje przelotu i formułę wakacji. Dzięki temu mogę np. do Meksyku polecieć United, w którym mam status i przywileje 'częstego latacza' nie będąc skazanym na przewoźnika czarterowego.

Taka strategia wydaje się być naprawdę przemyślana - zamiast konkurować z Ryanairem lepiej jest szukać nisz, w których można się wyspecjalizować generując wyższe przychody.

A poniżej podsumowanie konferencji:

Nowe połączenia:

Do
Dni lotów
Początek lotów
Ceny biletów od*
Korfu
soboty
21 czerwca 2014
PLN 159
Heraklion
soboty
21 czerwca 2014
PLN 159





Zwiększenie oferowania:

Do
Większa ilość lotów w tygodniu
Barcelona
z 2 do 3
Eindhoven
z 2 do 3
Goteborg
z 2 do 3
Kutaisi
z 2 do 3
Londyn Luton
z 17 do 21
Malmo
z 3 do 4
Mediolan Bergamo
z 3 do 4
Rzym Fiumicino
z 6 do 7
Sztokholm
z 5 do 7
Tel Awiw
z 2 do 4













Siatka połączeń z Warszawy:




wtorek, 3 września 2013

Litera czy duch?

No właśnie - co jest ważniejsze. Litera, czy duch prawa? Takie pytanie mnie naszło wczoraj podczas kontroli bezpieczeństwa na wrocławskim lotnisku. Po raz 53 w tym roku jak zawsze wyciągnąłem z torby komputer, kosmetyczkę i... po raz pierwszy od 2007 roku usłyszałem pytanie: 'czy płyny w kosmetyczce są zapakowane w foliowy woreczek?'. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem że nie, ale na życzenie okażę zawartość kosmetyczki. Nie, musi być foliowy woreczek. Na pytanie dlaczego uzyskałem jakże wyczerpującą odpowiedź: 'bo tak stanowią przepisy'. Nie będę ukrywał że poziom mojej irytacji sięgnął zenitu - państwo kazali spakować wszystkie rzeczy, których nie mógł nawet przypilnować kolega i z tym całym majdanem udałem się do wskazanego kiosku, gdzie nabyłem stosowny woreczek za złotych 5. Kioskarz widać wyczuł koniunkturę i z niej korzystał. Już z zapakowanymi w piękny foliowy woreczek płynami przeszedłem kontrolę bezpieczeństwa i się zapytałem jak to jest, że we Wrocławiu, w którym ostatnio byłem kilka razy, nikt nigdy tego durnego przepisu nie egzekwował aż do dzisiaj, uzyskałem odpowiedź, która wyjaśniła mi wszystko - mieliśmy audyt ULC i w zaleceniach pokontrolnych dostaliśmy m.in. właśnie ten, aby płyny były przewożone w plastikowych woreczkach.

Jako osoba interesująca się lotnictwem wiem jak ważne są takie inspekcje i audyty. I o ile w takich przypadkach jak w Lublinie zalecenia mają sens, bo wskazują na konkretne zagrożenia, o tyle w przypadkach takich jak we Wrocławiu, czy ostatnio w Warszawie jest to wg. mnie próba wykazania się przed przełożonymi ile to by robimy, natomiast sensu praktycznego to za bardzo nie ma. W wymiarze praktycznym przekłada się to jedynie na dyskomfort podróżnych. Sam pamiętam wykładanie wszystkich kabelków, złączek, akumulatorów w Warszawie (fotografowie z pełną torbą sprzętu wiedzą o co chodzi).

W takich wypadkach wychodzi z szanownych inspektorów homo sovieticus w postaci najczystszej - to nie urząd jest dla pasażera, a pasażer jest dla urzędu. Smutne, zwłaszcza że mamy dziś AD 2013.